poniedziałek, 2 grudnia 2013

What About Now? Rozdział III

 -Która godzina?- spytał Daniel Alice- Jedziemy już tak długo...
- 24:15- odpowiedziała Al- Dzień 23 września 2013 roku. Coś jeszcze?- uśmiechnęła się spoglądając na swojego towarzysza podróży. Siedział na przeciwko niej. Po chwili oparł swoje nogi na siedzeniu dziewczyny. Miał czarne, dziesięcio-dziurkowe glany. Alice uśmiechnęła się pod nosem i oparła swoje 3-dziurkowce na siedzeniu Dana. Oboje się roześmiali.
- Jedziesz do Krakowa na studia?- zapytał chłopak.
- Nie, studia już skończyłam.
- Jak to? Mówiłaś, że masz dwadzieścia lat.
- W czwartej klasie podstawówki przeskoczyłam do pierwszej gimnazjum. Rok temu skończyłam filologię angielską i kurs tłumacza przysięgłego- opowiadała Alice- Nudziło mi się w domu, więc spakowałam się i teraz siedzę w pociągu do Krakowa.
- Wow, zdolna jesteś. Chcesz być tłumaczem?
- Na razie jeszcze nie planowałam pracy. Ale mi jest łatwiej, bo po angielsku umiem od najmłodszych lat. Razem z rodzicami co roku jeżdżę na święta do rodziny w Anglii. Oni nie mówią po polsku, a muszę się z nimi dogadać- na twarzy Al pojawił się blady uśmiech- A ty po co jedziesz do Krakowa?
- Mam tam mieszkanie. Urodziłem się w Poznaniu, ale mając 15 lat rzuciłem szkołę i wyjechałem. Od tego czasu nie widziałem mojej rodziny. Właśnie teraz wracam od rodziców. Przeprosiłem ich za wszystko. Żałuję za moje błędy. Teraz nie mam za co opłacić mieszkania. Skończyły się moje pieniądze i pozaciągałem długi u znajomych. Nawet nie mam z czego ich spłacić.
- Co teraz zrobisz?- zapytała Alice, zaskoczona tym, że właściwie obcy człowiek się jej zwierza.
- Nie wiem. Do końca miesiąca będę jeszcze mieszkał tam gdzie teraz, ale potem będę musiał się wynieść.
- A potem?
- Chcę znaleźć pracę jeszcze jutro. Muszę pospłacać te cholerne długi. Może wyjdę na prostą- tym razem blady uśmiech pojawił się na twarzy Daniela.- A ty gdzie się zatrzymasz?
- Nie wiem. Raczej w hotelu. Nie mam tam nikogo bliskiego.
- Ale czemu jedziesz do Krakowa, a nie np. do Warszawy?
- Kiedyś byłam w Krakowie i bardzo mi się tu podobało. Przyrzekłam wtedy sobie, że tam zamieszkam.
- Wiesz...- zaczął Dan niepewnie- Jak chcesz to możesz się u mnie zatrzymać- powiedział nieśmiało- Przynajmniej jeszcze tydzień.
Alice była zaskoczona tą propozycją. Było to miłe, oczywiście, ale... Ona wcale go nie znała. Jednak nie myślała o tym w tamtym momencie.
- Dziękuję- powiedziała- Z przyjemnością!
Chłopak wyraźnie ucieszył się. Prawda byłą taka, że nie chciał wykorzystać Al, mu po prostu było cholernie nudno, gdy siedział sam w domu. 
- Fajnie- odpowiedział i uśmiechnął się. Po chwili wziął z podłogi torbę, której Al wcześniej nie zauważyła. Wyciągnął z niej puszkę piwa, którą otworzył. Dziewczyna była strasznie zaskoczona.
- Nie wolno pić alkoholu w miejscach publicznych- ledwo to powiedziała, zaczerwieniła się. Przecież ona nigdy nie trzymała się zasad. Są po to, by je łamać, prawda?
Dan zmieszał się.
- Trudno. Przecież nikogo nie ma w przedziale, nikt nie widzi. Chyba nie zadzwonisz na policję?
- Nie, no coś ty- dziewczyna starała się, by uśmiech był szczery- Możesz sobie pić.
- Chcesz? Nie zapytałem wcześniej.
-Nie, dziękuję.
A co jeśli właśnie przyjęłam propozycję przenocowania u alkoholika?- myślała- Może się napić, pobić mnie... Albo zabić!  Nie wiadomo, co człowiek robi po alkoholu. Trudno, stało się.
Niby się uspokoiła, ale do końca podróży nie mogła odpędzić się od strasznych myśli. Gdy w końcu pociąg dojechał na stację, ucieszyła się. Była trzecia w nocy. Daniel pomógł jej z bagażem i od razu poszli na przystanek autobusowy. Po chwili byli już w mieszkaniu chłopaka. Miało jeden pokój, salon, kuchnię i łazienkę. Jak na chłopaka było czyste i ładnie urządzone.
- Fajne mieszkanie- powiedziała Alice- Sam je urządzałeś?
- Nie, moja siostra mi pomogła.
Czyli wszystko wiadomo: faceci nie potrafią urządzić mieszkania tak, jak kobiety :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podoba się, a może nie? Wykaż się i napisz, co sądzisz o blogu :)