wtorek, 19 listopada 2013

What About Now? Rozdział II

 Alice weszła na dworzec. Jej złoto-rudo-brązowe włosy do ramion rozwiał wiatr przy wejściu. Automatycznie zrobiło jej się zimno. Poprawiła fryzurę, odetchnęła i podeszła do okienka. Kobieta siedząca za nim wyglądała Alice na 50 lat. Kasjerka uśmiechnęła się sztucznie i spytała:
- W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry- przywitała się Al- O której jest pociąg do Krakowa?
Kasjerka sprawdziła w komputerze.
-O 21:11.
Dziewczyna spojrzała na zegar. Była 20:25. Miała więc czas coś zjeść i spokojnie dojść na peron.
- Dobrze, poproszę jeden bilet.
Gdy już wszystko załatwiła, poszła do KFC. Zamówiła sobie pikantne stripsy (jej ulubione) oraz colę i usiadła. W czasie, gdy jadła, przy stoliku obok usiadła starsza pani w moherowym berecie i płaszczu do ziemi (wiecie jakim XD). Zlustrowała Alice wzrokiem od góry do dołu. Ta starała się nie zwracać na nią uwagi. Starsza pani wyprostowała się, wypięła pierś, rozpięła płaszcz i spod bluzki wyciągnęła medalik oraz krzyżyk. Odchrząknęła i jeszcze raz spojrzała na Al. Tym razem ich spojrzenia się spotkały. Alice, udając idiotkę, spojrzała na siebie od dołu: miała 3-dziurkowe czarne glany, czarne legginsy, koszulkę Iron Maiden ("Fear of the Dark") oraz skórzaną czarną ramoneskę.
 - W czymś pani pomóc?- zapytała Alice z grzeczną miną.
Starsza pani spojrzała na nią z oburzeniem, ponownie odchrząknęła i wstała od stolika. Skierowała się do wyjścia. Alice ucieszyła się, że nie musi znosić jej wzroku. Po dokończeniu posiłku, wyszła z restauracji, poszła do toalety i ruszyła na peron. Pociąg przyjechał punktualnie o 21:11. Po chwili Al siedziała w przedziale, gdyż pociąg należał do tych starszych. Ruszył. Dziewczyna wyciągnęła słuchawki i usłyszała dźwięki "Wasting Love".
Spędzasz swoje dni w próżności
Spędzasz lata w samotności
W rozpaczliwej pieszczocie marnujesz dar miłości
Toczą się cienie nocy - śpiewał Bruce Dickinson. Istotnie, za oknami było już ciemno. A Alice nie miała nikogo, kogo kochała (oprócz rodziców, oczywiście, ale to inna miłość :)). Spędzała dni w samotności. I rzeczywiście, marnowała dar miłości. Myślała o tym przez dłuższą chwilę. Chciała się rozpłakać. Postanowiła jednak, że zaciśnię zęby i ochota na płacz przeminie. Tak też było.  Rzuciła spojrzenie na pusty przedział. Cieszyła się, ze podróżuje sama. Wtedy do przedziału wpadł chłopak. Wyglądał na mniej więcej 27 lat. Jego długie włosy były czarne i kręcone. Miał koszulkę Iron Maiden i dżinsową katanę. Usiadł naprzeciw Al i uśmiechnął się, widząc jej koszulkę. Ona nadal nie zdejmowała słuchawek i nie zwracała na niego większej uwagi. Spędzili tak pół godziny. Alice przeniosła na niego wzrok. Cały czas na nią patrzył i uśmiechał się pod nosem. "Może to jakiś zboczeniec?"- pomyślała dziewczyna- "Gapi się na mnie. Może sie mu podobam?" Zadziałała instyktownie. Zdjęła słuchawki, wstała i wyciągnęła rękę do chłopaka.
- Mam na imię Alice- przedstawiła się- A ty?
Chłopak wyraźnie się ucieszył.
- Daniel- powiedział- Ale wszyscy na mnie mówią Dan.  Lubisz Iron Maiden?
- Tak, i to bardzo.
- To super. Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny... Takiej, która by ich lubiła, oczywiście.
Wyglądał na trochę zmieszanego. Alice się uśmiechnęła.
- Alice to po angielsku?- zapytał Daniel.
- Tak, jestem z Anglii. Jak miałam trzy lata, to z rodzicami przeprowadziliśmy się do Polski. Umiem mówić w obu językach . To bardzo się w życiu przydaje- opowiadała dziewczyna- Możesz mówić do mnie Al.
- Al...- Dan jakby przetwarzał te informacje w mózgu- Ładnie...- dodał, sam do siebie- Przepraszam, że pytam, ale ile masz lat?
Alice zignorowała przysłowie, że kobiet się o wiek nie pyta, i odpowiedziała:
- Dwadzieścia. A ty?
- Dwadzieścia trzy.
Zaskoczył ją tą odpowiedzią. Wyglądał dość staro jak na swój wiek. Nie skomentowała jednak tego. Nie sądziła, że dowie się o nim jeszcze więcej...
                                              ***
- Jane, nie zamartwiaj się tak!- powiedział Izzy, odchodząc od stołu i nerwowo chodząc tam i z powrotem.
- Iz, ty nie rozumiesz!- Jane była załamana. Siedziała przy stole cała we łzach- Nasza córka dopiero co uciekła z domu!
- Nie uciekła, tylko wyjechała. Widzieliśmy to, więc nie jest to ucieczka.
- To moja wina....- Jane zaczęła płakać jeszcze obficiej- Ja ją źle wychowałam!
- To nie twoja wina! Nie myśl tak, kochanie...- Iz uspokajał swoją narzeczoną.
- Musimy do niej zadzwonić!
- Nie teraz... Ona pewnie też chce mieć chwilę wytchnienia. Pewnie siedzi już w pociągu do Krakowa...

Rodzice Al jeszcze chwilę rozmawiali po czym poszli spać.

Bohaterowie


Alice Adams
 
Jane Adams
 
Izzy Adams
 
Wiktoria Kreda
  
Daniel Adam
 
Daniel Papierski
 
Damian Gruszczyński